Posted on May 9, 2009

Starbucks otwarty i co z tego

Czekaliśmy długo. No dobra, bardzo długo. Starbucks się w końcu zainstalował nad Wisłą. Budzi ogromne zainteresowanie (jak ogromne zobaczcie poniżej). Dlaczego więc ja już nie chcę więcej do niego zajrzeć?

Bo są tam duże kolejki, a ja nie lubię kolejek. Bo jest głośno i ciasno.

Bo nie lubię słowa lans. A podobno…

15-letnia Karolina, uczennica społecznego gimnazjum na Raszyńskiej, jest na Nowym Świecie już po raz czwarty. ”Tu gromadzi się śmietanka towarzyska. Chłopak z mojej szkoły specjalnie wstał godzinę wcześniej, by przed lekcjami kupić kawę i potem polansować się na korytarzu z kubkiem w ręku” – opowiada.

Słowo ”lans” jest odmieniane w Starbucksie przez wszystkie przypadki. Jak twierdzi jedna z kelnerek, najchętniej używają go najmłodsi klienci: gimnazjaliści i licealiści. ”Przychodzą całymi klasami, rozsiadają się i bacznie obserwują innych.

Bo nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że “McDonalds jest dla mas a Starbucks dla wyższych sfer”.

Bo jeśli chodzenie do Starbucks to przynależność do elity, to ja poproszę o inne elity. Kraj na pewno ich potrzebuje (i to bardzo!). A po lekturze tego, co mówi dziecko w tym artykule, to aż strach się bać.

Bo skoro lans w Starbucksie jest bez sensu to po co tam chodzić…;)

Powodów, żeby nie chodzić do Starbucksa jest jak widać bez liku. A pewnie więcej by się znalazło. Nie wspominałam na przykład, że kawa raczej nie jest z tych najlepszych na świecie. OK, może troszeczkę przesadzam. Są też przecież pozytywne opinie. Dawid Zaraziński pisze, że Caramel Macchiato jest całkiem w porządku. Na plus można też zaliczyć mnogość konfiguracji tamtejszej kawy.

Trudno się też nie zgodzić z Anne Applebaum (więcej nt jej artykułu znajdziecie u Dawida). Na zachodzie Starbucks swoje złote lata ma już dawno za sobą. A w Polsce miejsca na kolejną sieć kawiarni (i to z tak znanym logo) na pewno jest wystarczająco. Nie wiem jak długo utrzyma się zachwyt (mierzony długością kolejki w Starbucksie) amerykańską kawą popkulturową (za Cezi z wpisu u Maćka Budzicha), ale patrząc na McDonalda, do którego cały czas porównuje się Starbucks (nie wiem czy do końca słusznie), mogę stwierdzić, że długo. W pierwszym (chyba?) McDonaldzie w Polsce kolejki są do dziś. Może nie wychodzą na ulice, ale obroty lokalu są zadowalające.

2 Comments

  • […] się jak w świetle ostatnich tekstów o Starbucks taka akcja wyglądałaby w Polsce. Czy “lansująca się młodzież” jest […]

  • Starbucksomaniak says:

    Anne Applebaum napisała świetny artykuł na ten temat.

    Uwielbiam Starbucksa i z przykrością patrzę na całą tą sytuację. Kawiarnia powinna być miejscem, w którym pija się kawę, czy spotyka z przyjaciółmi, a nie miejscem na lans.

    Jeśli ktoś uważa, że lansuje się pijąc kawę z papierowego kubka, to jest to naprawdę smutne.

    Sam nie wiem czy zdanie “Tu gromadzi się śmietanka towarzyska” mnie bawi, czy załamuje.

    Chociaż nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że Starbucks to kawowy McDonald, to patrząc prawdzie w oczy nie można mówić o tym miejscu jako ekskluzywnym, jeśli posiada kilkanaście tysięcy lokali.

    A z nowości na Nowym Świecie: otwarto pierwszą prawdziwą lodziarnię Haagen Dazs. – ciekawe czy już się tam lansują. 😉

    Nie mogę znaleźć tylko żadnych zdjęć tego lokalu.