Sputnik trwa. Dzisiaj wczoraj (zasnęłam nad kompem prawie) obejrzałam pokaz filmu “Wujaszek Wania” (klasykę kina radzieckiego). Tym razem obyło się bez przygód z serii nutka prl. Chociaż nie do końca. I tym razem zostałam zaskoczona polskim dubbingiem. Na szczęście nie nadawał on “Wujaszkowi Wani” komicznego wyrazu.
Film jest ekranizacją sztuki Antoniego Czechowa o tym samym tytule. I z tego co piszą w sieci, ten film jest jej najwybitniejszą adaptacją. I rzeczywiście ogląda się go bardzo dobrze. Postacie są autentyczne i w prawie każdej scenie czuć skrywane przez nich emocje (do czasu oczywiście).
Mnie najbardziej ujęły niektóre zdania wypowiadane przez bohaterów. Wczoraj pamiętałam ich więcej, dziś pozostał mi w głowie tylko jeden: dr Astrow do służącego “Kochany przynieś mi wódeczki, bo mi zaschło w gardle“.
PS. Zdjęcie plakatu oczywiście za Filmweb. W poprzednich postach też. Kiedyś to ja opublikować ich zapomnę i będę się dziwić, że nikt nie czyta…